poniedziałek, czerwca 14, 2010

Kąpielisko w Kącku 2010

O Kącku pisałam już wcześniej .
Niektórzy może pamiętają (a jeśli nie, to mogą sobie przeczytać), że do pełni szczęścia brakowało mi tam ciszy a wśród zachwytów znalazło się jedno niemałe ALE w postaci męczącej, huczącej muzyki.
W miniony weekend dopadnięci przez falę upałów postanowiliśmy dać kąpielisku w Kącku jeszcze jedną szansę (na wszelki wypadek miałam w torebce stopery do uszu...)
i...
... z radością informuję, że muzyki nie było!!! Od strony lasu dochodziły nas odgłosy ptactwa i szum drzew.
Nawet sobie nie wyobrażacie, jak nas to ucieszyło!


Z Ursynowa jechaliśmy 1h15' -remont drogi W-wa-Mińsk Maz. (powrót już tylko 50') - ale było warto.
Spędziliśmy przemiłą sobotę. Piasek świeżutki, czyściutki i nie taki namoczony jak rok temu.
Woda wspaniale orzeźwiająca (i cieplusia).
Ala biegała po piasku, szalała na placu zabaw i w wodzie, a na koniec zaprzyjaźniła się z, rok od niej starszą, Hanią :)
Wzięliśmy namiocik Ali i to był dobry pomysł -> zapewnił nam po południu trochę cienia, z którego Antek od razu skorzystał układając się do drzemki.
Obiadek zjedzony - pierożki - niestety już nie takie dobre jak w zeszłym roku :( ale za to kiełbaska, karkówka z grilla - smaczne.

W każdym razie: polecamy serdecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz